Wybrane publikacje
i artykuły
Pradawne sposoby na wykrywanie kłamstw
O wykrywaczach kłamstw opartych o fizjologiczne reakcje naszego organizmu, które są niejako odpowiedzią na bodźce ludzkiej psychiki, mówi się tak naprawdę mniej więcej od 1730 roku, gdyż to właśnie z tego okresu pochodzą pierwsze, zachowane oczywiście, badania oraz eseje na ten temat. Tak naprawdę jednak chęć poznania prawdziwości słów człowieka towarzyszy nam od zarania dziejów. Pierwsze zapiski o próbach stwierdzenia prawdomówności sięgają setek lat przed naszą erą. Wtedy ludzie oczywiście nie mieli pojęcia o własnych organizmach, a wszelkie przejawy kłamstwa stwierdzane były na podstawie ludowych legend i przesądów. Jak kiedyś badano prawdomówność ludzi? Najpopularniejsze, gdyż najczęściej występujące w historycznych zapisach, są trzy sposoby.
Już 1000 lat przed naszą erą w Chinach stosowano ciekawą metodę na zbadanie prawdomówności człowieka. Podejrzewany o kłamstwo musiał przez dłuższy czas żuć w swoich ustach sporą garść ryżu. Po jej wypluciu sprawdzano czy ryż jest dobrze nawilżony śliną czy kompletnie suchy. Wierzono bowiem, że usta kłamcy są po prostu suche, nie wydzielają śliny, a więc nie są także w stanie zmiękczyć ryżu. Metoda z czasem przedostała się też do innych cywilizacji, gdzie ryż zastępowano na przykład suchym chlebem.
Chyba każdemu znane są za to metody sprawdzania kłamstwa, które stosowane były w średniowieczu. Dotyczyło to oczywiście ludzi podejrzewanych o stosowanie magii, a takich osób było wtedy wiele. Wynikało to naturalnie z braku fundamentalnej wiedzy o świecie, a człowiek każde niezrozumiałe zjawisko przypisywał, i przypisuje do dziś, działaniu mocy nadprzyrodzonych. Podejrzane osoby wrzucano do głębokiej wody. Wierzono, że osoba, która nie jest czarownicą zwyczajnie zacznie tonąć, a czarownica będzie pływać na powierzchni. Okrutne było jednak to, że dla absolutnej pewności podejrzane kobiety trzymano pod wodą tak długo, że ich szanse na przeżycie były dosłownie zerowe.
Z kolei plemiona afrykańskie jeszcze do niedawna stosowały „test jajka”. Podejrzany o kłamstwo przerzucał jajko z ręki do ręki. Jeśli był kłamcą to na pewno musiał je potłuc.
Współcześnie oczywiście śmiejemy się z tych metod sprawdzania prawdomówności. Często były one nieludzkie, okrutne i tak naprawdę nie miały żadnej podstawy naukowej. Z drugiej jednak strony nie wiemy czy za 500 lat z kolei nasi następcy nie będą śmiać się z metod sprawdzania prawdomówności stosowanych współcześnie. Z całą pewnością wariografy swoje działanie opierają dzisiaj na nauce, testach i badaniach, a nie na plemiennych przekonaniach. Jak potwierdzają wszystkie testy skuteczność tych urządzeń jest naprawdę duża, a przecież typowo ludzkie zachowania, szczególnie te fizjologiczne, bardzo ciężko jest kontrolować i powstrzymywać.